Czekam na tramwaj paląc papierosa, chłód powietrza miło kontrastuje ze smakiem dymu.
- Ma pan może zapałki
Wyciągam dłoń uzbrojona w zapalniczkę. Nie wiem czemu ognik bucha dużo za wysokim płomieniem, jakby gotowa na to, zgrabnie zachodzi zapalniczkę z boku. Uśmiecham się przepraszająco, a ona obdarza mnie ciepłym spojrzeniem świeżo-dymanej samicy, szepcze dziękuje i znika między stojącymi na przystanku.
Nieźle jak na początek dnia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz