piątek, 11 kwietnia 2008

Jak i ja, jak i moje życie.

Noc już od dawna nie jest mi przyjaciółką, cisza pokoju rwie serce na strzępy.
Spokój miasta oglądanego z wysokości dziesiątego piętra nie uspokaja myśli.

Kanapa, niemy świadek naszych uniesień... zapadam się w jej ramionach. Smutek
zamyka usta. Skóra płaczę o dotyk. Zwinięty okrywam pustkę strzępami wspomnień.

Uciec stąd choć na kilka chwil.

Z dłonią
pomiędzy udami,
cofam się do czasu,
kiedy opleciony
twoją nagością,
upijałem się mokrością
wylizywaną z pomiędzy Twoich ud.

Ścieżka wyznaczona pocałunkami prowadzi najkrótszą drogą do celu,
zamykam oczy, wplatam palce w Twoje włosy.
To prawie już, chce dać Ci znak,unieść głowę,
ale Ty tylko podnosisz wzrok i okiem naukowca,
testującego na załzawionym króliczku, nową maść na zmarszczki,
nie przerywając wędrówki ust, tam i z powrotem,
wpatrujesz się prosto w moje oczy.

Łamiesz jednostajny ruch ... jeszcze chwila i w skręcie spazmu
wyrzucam z siebie niekończące się pokłady nagromadzonego
we mnie pożądania. Unosisz się, przywierasz ustami i w gorącym
pocałunku, oddajesz wszystko, czym tak samolubnie cię obdarowałem

...Powracam, chwila minęła...

W ciszy nocy podnoszę rękę
i patrząc na krople spływające
wzdłuż nadgarstka, w zamyśleniu
może wręcz mechanicznie
zbliżam dłoń do twarzy...

Dzisiaj jest kompletnie bez smaku...
Jak i ja, jak i moje życie.