Jeszcze jedna nieprzespana noc, wypełniona niekończącym się monologiem.
Wyłączam się.
Ciężar słów jest zbyt wielki, bym był w stanie go udźwignąć.
Patrzę na skrytą w mroku twarz.
Wzrok utkwiony w niekreślonej przestrzeni.
Nieruchome oczy z perełkami łez.
Bezdźwięczny ruch warg wypowiadających zdania, które znam na pamięć
Tu się nic nie zmieni...
Z każdym jej słowem, zapadam się w sobie. Rozpływam, niknę, zlewam z otoczeniem.
Chcę tu nie być, nie czuć, nie słyszeć.
(***)
I nie ma mnie... Tylko wydaje mi się, że zaraz wybuchnę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz