Jeszcze jedna nieprzespana noc, wypełniona niekończącym się monologiem.
Wyłączam się.
Ciężar słów jest zbyt wielki, bym był w stanie go udźwignąć.
Patrzę na skrytą w mroku twarz.
Wzrok utkwiony w niekreślonej przestrzeni.
Nieruchome oczy z perełkami łez.
Bezdźwięczny ruch warg wypowiadających zdania, które znam na pamięć
Tu się nic nie zmieni...
Z każdym jej słowem, zapadam się w sobie. Rozpływam, niknę, zlewam z otoczeniem.
Chcę tu nie być, nie czuć, nie słyszeć.
(***)
I nie ma mnie... Tylko wydaje mi się, że zaraz wybuchnę...
poniedziałek, 22 lutego 2010
poniedziałek, 15 lutego 2010
Mokry chodnik i drzewo
Popiłem trzy Ibupromy kieliszkiem wina.
Kiedy stałem w kuchni patrząc przez okno na mokry chodnik i drzewo bez liści, przyszedł kot i powiedział, że mnie kocha i że chciałby coś zjeść. Powiedziałem, że też go kocham, ale już dzisiaj jadł śniadanie.
Przypomniał o kuwecie w łazience, z której zapomniałem rano wybrać jego siki i poprosił żebym zrobił to teraz.
Jej majtki leżały na dywaniku przed wanną. Pokazałem je kotu i powiedziałem:
- ma okres.
Potem poszliśmy się położyć.
Kiedy stałem w kuchni patrząc przez okno na mokry chodnik i drzewo bez liści, przyszedł kot i powiedział, że mnie kocha i że chciałby coś zjeść. Powiedziałem, że też go kocham, ale już dzisiaj jadł śniadanie.
Przypomniał o kuwecie w łazience, z której zapomniałem rano wybrać jego siki i poprosił żebym zrobił to teraz.
Jej majtki leżały na dywaniku przed wanną. Pokazałem je kotu i powiedziałem:
- ma okres.
Potem poszliśmy się położyć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)